- Od samego początku kontrolowaliśmy ten mecz. Głupio stracona bramka, bo z rzutu wolnego po stracie. Ale myślę, że ten gol jeszcze bardziej nas nakręcił na strzelenie bramki. Fajnie, że się udało od razu w pierwszej połowie, chwilę po stracie, strzelić trzy gole. To na pewno nas napędziło i też ustawiło mecz, bo po 3:1 do przerwy to myślę, że z nich też powietrze spadło i tymi trzema bramkami się napompowaliśmy na drugą połowę. Szliśmy cały czas po kolejne gole i chcieliśmy nie dać żadnych szans Ruchowi - oceniał Rafał Augustyniak, który w znakomitym stylu powrócił do wyjściowej jedenastki.
Efektowne zwycięstwo ze spadkowiczem z LOTTO Ekstraklasy sprawiło, że Miedź jest już coraz bliżej promocji do piłkarskiej elity. Tym bardziej, iż rywale tracą punkty i zielono-niebiesko-czerwoni mają już pięć punktów przewagi nad GKS-em Katowice i Chojniczanką.
- W szatni mówimy sobie, że każdy kolejny mecz jest ważny. Wiadomo, że mamy fajną sytuację wyjściową przed ostatnimi sześcioma kolejkami, ale tak naprawdę każdy mecz jest dla nas ważny. Jeżeli będziemy wygrywać w każdym meczu, to wszystko będzie zależeć już tylko od nas. Nie będziemy patrzeć na innych, tylko na siebie. Wówczas awans będzie w naszym zasięgu, a na pewno już jest blisko. Ale jeszcze nie awansowaliśmy, więc nie ma co się podniecać, bo jeszcze troszeczkę meczów zostało. To jest tylko w naszych nogach, głowach i to my musimy postawić tę kropkę nad "i" - dodawał bohater spotkania.
Warto dodać, że pomocnik choć w rundzie wiosennej głównie przesiadywał na ławce rezerwowych, zdołał utrzymać znakomitą dyspozycję z jesieni. Śmiało można stwierdzić, że notując przy tym tryumfalny powrót do składu, bo to właśnie po akcjach byłego gracza Wigier Suwałki, legniczanie podnieśli się po stracie gola i wyszli na prowadzenie.
- Na pewno wyładowałem tę swoją sportową złość, bo w tej rundzie praktycznie nie gram, wchodzę tylko na ogony. Dostałem szansę na granie w pierwszym składzie, więc chciałem udowodnić, że na ten skład zasługuję i mam nadzieję, że jakoś trenera przekonam, żeby w następnym meczu też zacząć od pierwszej minuty. Tłamsiłem w sobie tę sportową złość, która we mnie była, bo jestem ambitnym zawodnikiem i każdym meczu chcę grać. Bardzo bolało mnie, że nie gram w meczach, ale starałem się na treningach walczyć, cały czas dawać z siebie wszystko. Na pewno troszeczkę siły też zabrakło, bo nie byłem w rytmie meczowym i stąd ta zmiana przed końcem, bo już naprawdę byłem wypompowany. Ale mam nadzieję, że w następnym meczu zagram i już wytrzymam całe 90 minut - podkreślał Rafał Augustyniak.
Do pełni szczęścia zabrakło jedynie trafienia, którego pomocnik szukał zwłaszcza w drugiej połowie.
- Przed meczem założyłem sobie, żeby strzelić bramkę. Nie udało się. Próbowałem, ale zabrakło troszeczkę szczęścia. Cieszy zwycięstwo, trzy punkty, a tak naprawdę najważniejsza jest drużyna, a nie indywidualne statystyki, bo wszyscy dążymy do jednego celu, którym jest awans - zaznaczał piłkarz.
Z pewnością zmiennicy, którzy wystąpili w meczu z chorzowskim Ruchem od pierwszej minuty dali sporo do myślenia trenerowi Dominikowi Nowakowi przed kolejnymi spotkaniami. Nie zawiedli, a śmiało można stwierdzić, że sporo wnieśli do gry zespołu.
- Mam nadzieję, że trener będzie miał ból głowy, ale to od niego zależą decyzję. Zrobił kilka zmian przed tym meczem i tak naprawdę mamy taką drużynę, że w każdym meczu kto nie zagra, to możemy dobrze grać - kończył Rafał Augustyniak.